Czytam komentarze osób, które wystawiły wysokie oceny i widzę, że najczęstsze argumenty to te w stylu "nie zrozumieliście tego filmu", "ten film komentuje przemysł filmowy", "ten film wyśmiewa krytyków", "ten film ma drugie dno" itp.

Brawo! Zauważyliście, że to satyra. Satyra to jeden z gatunków w sztuce (w literaturze znany już od starożytności) i nie jest to nic przełomowego czy odkrywczego. Sam fakt, iż coś jest satyrą nie czyni utworu dobrym. Tak jak komedia może być dobra albo słaba, tak jak dramat może być dobry albo słaby, tak samo satyra może być dobra albo słaba.

W Polsce mamy idealny tego przykład w postaci dwóch filmów: "Dzień świra" i "Kac Wawa". Oba te filmy to satyra, tylko że "Dzień świra" jest błyskotliwy, trafny i zabawny i często wymieniany jest jako jeden z najlepszych polskich filmów XXI wieku a "Kac Wawa" jest płaska, głupia i żenująca i powszechnie uchodzi za najgorszą polską produkcję.

Dla mnie "Superprodukcja" była bardzo słaba. Satyra w tym filmie była banalna i nie było w niej niczego błyskotliwego. Fabuła jest szczątkowa, a to co się dzieje zazwyczaj nie ma sensu. Większość postaci jest irytująca. Żarty udały się ze dwa.

Podsumowując, jeśli podobała Ci się "Superprodukcja" to zazdroszczę przyjemnego seansu, ale proszę nie pisz, że film ma drugie dno albo, że coś komentuje bo to oczywisty element satyry. Wymień konkretnie co jest w niej takiego dobrego, trafnego czy zabawnego.