Widziałem film na specjalnym pokazie przedpremierowym i jestem pod głębokim wrażeniem chyba przede wszystkim odwagi na jaką zdobył się Juliusz Machulski nabijając się ze środowiska polskich filmowców. Bardzo poważnie obrywa Andrzej Wajda, autorzy ekranizacji lektur, telewizja publiczna, młodzi reżyserzy i filmy artystyczne, Jan Machulski i... sam Juliusz.
W "Superprodukcji" cały interes filmowy to jeden wielki skok na kasę widzów. Machulski również śmieje się z siebie i to pełną gębą. W filmie pod ciosami baseballa pęka telewizor, w którym leci "Kiler". Sam siebie nazywa pierwszym komercjuszem polskiego kina itd.
Film jest opowiadany lekko, bez wysiłku. Żart przechodzi w żart. Dowcipy są na wszystkich poziomach przyswajalności. Niektóre bardzo zakamuflowane i czytelne tylko dla ludzi z branży. Podsumowując, film jest śmieszny, inteligentny i prawdziwy.